(By przejść do bloga, kliknij w obrazek)
[To opowiadanie jest nadal dostępne dzięki pracy Spisu oraz Czytelników, którzy okazali swoje wsparcie]
FRAGMENT:
Siedziała właśnie na łóżku w
pięciogwiazdkowym, tokijskim hotelu. Była właśnie tutaj, gdzie on zawsze
pragnął być. Tutaj, gdzie tak bardzo chciał zagrać koncert – w samej stolicy
Japonii – Tokio. I… To niebywale dziwne i absurdalne, ale nigdy nie czuła się
bardziej samotna. Adam był tuż obok, w łazience, a mimo to… Nie potrafiła
wyzbyć się dziwnego uczucia pustki, stopniowo zalewającego jej serce. Tylko…
Dlaczego? Co takiego się zmieniło? Przecież… To był tylko jeden, nic nie
znaczący list. Czy to spowodowane tym, że… W jej głowie na krótką chwilę
pojawiła się myśl, iż jemu ciągle zależy? A może, że zaczęło mu zależeć?
Nie, to bez sensu. Dlaczego miałby
się obudzić po czterech latach? Gdyby ją kochał – już wtedy! – nigdy by od niej
nie odszedł.
– Stało się coś? – ciepły głos ukochanego
sprowadził ją na ziemię.
– Nie, w porządku. Tylko… Jestem trochę
zmęczona. Sam rozumiesz – uśmiechnęła się. – Może dzisiaj zostaniemy już w
pokoju, hm?
– Oczywiście, możemy zostać jak długo będziesz
chciała – po tych słowach pocałował ją delikatnie w czoło. – Kładź się już, hm?
Blondynka pokiwała potakująco
głową, a następnie ruszyła w stronę łazienki, gdzie wykonała ekspresową toaletę
wieczorną, by zaraz później wrócić do pokoju w krótkiej koszuli nocnej. Adam
już leżał w łóżku i czytał książkę; chyba po raz pierwszy była ona o innej
tematyce niż prawo.
Dziewczyna wślizgnęła się pod
kołdrę obok niego, wtulając twarz w poduszkę. Teraz… Czuła się jeszcze bardziej
samotna. I nie rozumiała dlaczego, ale… Przez jedną krótką chwilę wydawało jej
się, iż wolałaby aby obok niej leżał teraz Bill.
– Dobranoc – usłyszała ciepły głos mężczyzny.
– Długo jeszcze będziesz siedział? – zapytała,
zerkając na niego.
– No, jeszcze chwilę… Jeśli światło ci
przeszkadza mogę przenieść się gdzieś indziej.
– Nie, ja tylko… Potrzebuję cię dzisiaj.
Potrzebuję cię zawsze – po tych słowach mocno przytuliła się do jego ciepłej
klatki piersiowej.
To nie prawda. Bill nic dla niej
nie znaczy. Albo przynajmniej nie to, co jej się wydaje. On jest tylko dawnym
znajomym. A Adam… Jest tym właściwym. Tym jedynym!
Mężczyzna zgasił lampkę nocną,
obejmując ukochaną. Przy niej każda wcześniejsza chwila szczęścia bledła. Bo
każdy jej dotyk, uśmiech, spojrzenie, kolejne proste słowo… Były dla niego
coraz piękniejsze. I znacznie bardziej cenniejsze niż te wcześniejsze.
autorka: Melissa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz